Sztuka – jak ją rozumiem?

Powszechnie uważa się, że sztuka jest odbiciem emocji artysty, jednak ten pogląd charakterystyczny jest głównie dla laików. Rzeczywiście stwierdzenie, iż uzewnętrznienie myśli, nastroju, uczuć, artystyczny zapis własnych przekonań i poglądów stanowi ”sztukę”, wydaje się tak oczywiste, że wręcz banalne, lecz warto zastanowić się – czy to jedyne jej wyznaczniki?

Już pierwsze spojrzenie na dzieło, wstępna analiza barw, pozwala powierzchownie zdefiniować sam motyw przewodni utworu artysty. Nie należy jednak zapominać, że każde dzieło ma swe zaplecze konceptualne a wnikliwa obserwacja, będąca celowym i planowanym postrzeganiem faktów, zjawisk czy zdarzeń w sposób systematyczny, niekiedy okazjonalny, kształci umiejętności widzenia tego, co nie jest naoczne. Odnosząc owo spostrzeżenie do sztuki pomaga to odbiorcy w odkryciu ideowego tła obrazu. Oczywiście ilość domysłów bywa wprost proporcjonalna do ilości odbiorców, zwykle nie da się więc jednoznacznie określić wymowy dzieła sztuki. Każdy adresat utworu odbiera go w swój własny sposób, każdy ma swą własną receptę na jego percepcję.

Punkt widzenia każdego odbiorcy sztuki jest relatywny i zależy od personalnych możliwości analitycznych widza, ponieważ uczucia każdy odbiera inaczej, każdy doświadcza innego poznania zmysłowego i pozazmysłowego. Umysł człowieka, jego tajniki, to indywidualny wszechświat emocjonalny, który staram się przedstawić w swoich pracach, wychodząc z założenia, że obrazowanie uczuć, ukazywanie ekspresji ich wyrazu, wcale nie musi być banalne, może wręcz skłaniać do nadinterpretacji ich przekazu.